Kilka słów o założycielu Klanu
Ashur/Cappadocius pierwsza rzecz jaka się nasuwa
to jego oba imiona, pochodzące od miejsc, w których przebywał przez
tysiąclecia. Pierwsze to miasto Ashur, którego
był królem, jeszcze długo przed naszą erą. Miasto to leżało
gdzieś w Mezopotamii. Drugie, to oczywiście Kapadocja. Jest taka mała
spekulacja na temat jego imion, niektórzy
twierdzą że ukrywa on swoje prawdziwe imię dlatego że jest to
jakiś inny trzeciopokoleniowiec w przebraniu. Tutaj podaje się pewien
przykład że był to kiedyś Brujah, który
wraz ze swoim kochankiem Nergalem został zakopany i obłożony
magicznymi pieczęciami w Kartaginie. Jeśli udało mu się wydostać to
zmiana imienia była logicznym rozwiązaniem
w jego przypadku. Ale jest to prawdopodobnie naciągana
spekulacja - wiadomo tylko że Ashur/Cappadocius od początku coś ukrywał.
Jedna z pierwszych wzmianek na temat jego
działalności, jest plotką krążącą wśród Baali, jakoby był on
założycielem tej linii krwi, co jest tyle prawdopodobne, że powstała
ona w mieście Ashur za panowania Ashura/Cappadociusa. Ale jak
wiadomo jest to kłamstwo, przynajmniej częściowo bo dowiedziano się że
Baalich stworzył Saulot. Choć jest jeszcze
teoria według której Baalich stworzyło trzech Przedpotopowców,
w tym na pewno Saulot, być może Ashur/Cappadocius i któryś Tzimisce.
Jednak wszystko sprowadza się do tego, że do
studni pełnej rytualnie zamordowanych kultystów, ktoś upuścił
wampirzą krew a ze studni wygrzebało się wtedy trzech pierwszych Baali -
kto naprawdę wylał krew do studni,
jest do dziś zagadką.
Ashura/Cappadociusa zawsze fascynowała Śmierć i
Diabeleria. To właśnie on skierował całą działalność klanu w tę stronę.
Ashur/Cappadocius miał taką swoją ulubioną Malkaviańską
przypowieść, która głosiła:
"Kiedy składałem ofiarę z roślin i żywiłem się nimi, stawałem się panem roślin i byłem dla nich bogiem.
Kiedy składałem ofiarę ze zwierząt i żywiłem się nimi, stawałem się
panem zwierząt i byłem dla nich bogiem,
Kiedy składałem ofiarę z ludzi i żywiłem się nimi, stawałem się panem ludzi i byłem dla nich bogiem"
Pewnego dnia już mocno szalony Ashur/Cappadocius
postanowił umrzeć, jako dusza odnaleźć Niebo i Boga a następnie go
zdiabeleryzować i zająć jego miejsce. Dokładnie nikt nie
zna dnia w którym wpadł na taki pomysł, ale wiemy że było to
gdzieś w średniowieczu, bo doprowadził on do swojej śmierci dopiero w
1444 roku. Ostatnia Wieczerza była spotkaniem
ojca (Cappadociusa) i syna (Augustusa Giovanni) w Klasztorze
Św. Tymoteusza na Wołoszczyźnie. Augustus wykorzystał pojawienie się
torporującego od dawna Ojca by zdiabeleryzwać go
i zająć jego miejsce. Najciekawsze jest to że diabeleria
odbyła się wyłącznie na planie astralnym, zarówno Augustus, jak i
Ashur/Cappadocius byli tylko półprzezroczystymi duchami.
Po zakończeniu walki Augustus powrócił do swojego ciała w
Wenecji. Natomiast co stałą się z ciałem Ashura/Cappadociusa nie
wiadomo. Wiemy jednak że diabeleria nie była kompletna,
maleńki fragment duszy Ashura/Cappadociusa odszedł do
Zaświatów by tam zrealizować swój plan.
Tutaj właśnie Ashur/Cappadocius zawiódł się
strasznie ponieważ będąc upiorem trafił do Zaświatów, szarego,
strasznego, rodem z horroru świata, który znamy pod nazwą "Wraith: the
Oblivion".
A w tym miejscu raczej nie zajdzie Boga, bo żadnego Boga tam
nie było. Na ziemi ślad po nim zaginą.
Teraz wkraczamy w XX wiek. Ashur/Cappadocius już
od 500 lat błądzi po zaświatach, ale w końcu któryś z jego potomków
prawdopodobnie Japhet/Lazarus/Cappucin przywołuje go z Zaświatów.
Ashur wychodzi z Umbry w postaci Spektry służącej Żmijowi albo
Zapomnieniu, tutaj w tej walce Wampiry nie miały by szans. Walkę z nią
stoczyły Garou. Nie wiadomo jednak, czy zniszczyły potwora.
Mógł powrócić do Umbry czy też odszukać swoje ciało w
Kapadocji. Na koniec mogę tylko napisać, że nie po raz ostatni
usłyszeliśmy o Ashurze.
Już wkrótce kolejna część ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz